niedziela, 23 sierpnia 2015

Iluzja druga

   Siłownia byłam trafionym pomysłem. Dwa dni później poszłam potrenować na salę, na której wiedziałam, że spotkam jego. Ubrana byłam w krótkie, opinające spodenki oraz bluzkę odkrywająca brzuch. Włosy upięłam w dwa warkoczyki, a twarz pokrywał wodoodporny makijaż. Pewnym siebie krokiem wyszłam z szatni i poszłam na bieżnię. Założyłam słuchawki na uszy i narzuciłam sobie dość szybkie tempo. Krew już po kilku minutach zaczęła buzować w żyłach, serce biło mocniej, a na czole pojawiły się pierwsze kropelki potu. Wysiłek fizyczny przypominał mi o moim celu. Myślałam o nim cały czas, by podsycać swoją nienawiść, która była centrum moich emocji.
Po pół godzinie zmieniłam urządzenie, by popracować nad poszczególnymi partiami ciała, które całe było mokre od wysiłku. Czułam jak pracują wszystkie mięśnie. Gdy ćwiczyłam brzuch zaczęli pojawiać się siatkarze. Ich spojrzenia rzucane w moim kierunku po raz kolejny uświadomiły mi, że facet zawsze pozostanie tylko facetem. Nie przerwałam ani na moment swoich czynności, kiedy zobaczyłam jego. Ponownie ten sam schemat: pierwsze tylko rozejrzenie się po obiekcie, następnie dostrzeżenie mnie i utkwienie w mojej osobie wzroku. Jednak jego spojrzenie było inne, bardziej intensywne. Wpatrywał się jak dziecko, któremu dano lizaka. Musiałam zapanować nad uśmiechem triumfu i zabić go w zarodku, gdy zbliżał się do mnie.
- Znowu się spotykamy- zaczął rozmowę.
- Nie da się ukryć- odpowiedziałam.
- Zdradzisz mi w końcu swoje imię?- spytał, a ja podniosłam się z miejsca.
- Nie będzie ci ono potrzebne- oznajmiłam i ruszyłam w stronę swojej torby treningowej. Mijając go poczułam jak jego dłoń przesuwa się po moim udzie. Miałam ochotę się wzdrygnąć, ale musiałam zachować pozory. Zabierając swoje rzeczy usłyszałam rozmowę jego kolegów z drużyny.
- Czyli o której dzisiaj w klubie?
- O 20. Przyjdź będą wszyscy.
Nie słuchałam ich dalej. W głowie już miałam kolejny plan jak doprowadzić Pencheva na skraj szaleństwa. W szatni wzięłam szybki prysznic i wyszykowana na " seks bombę " opuściłam siłownię. Poszłam do redakcji, by napisać krótki artykuł. Cała drżałam od podekscytowania. Los mi sprzyjał.

   O godzinie 21 dopiero wyszłam z mieszkania. Wsiadłam do czekającej pod blokiem taksówki, która miała mnie zawieźć do odwiedzanego przez rzeszowskich siatkarzy klubu. Poświęciłam trochę czasu, by dowiedzieć się, który to lokal, ale udało się. Już na zewnątrz słychać było muzykę. Wchodząc do środka moją głowę zaatakował hałas dobiegający z głośników. Wiedziałam, że mój cel będzie w vipowskiej loży. Siedział znudzony rozglądając się po parkiecie. Szukał swojej ofiary, nieświadomy, że ktoś poluje na niego.
Usiadłam przy barze i zamówiłam drinka. Miałam pewność, że mnie dostrzeże i nie powstrzyma się przed podejściem. I tym razem się nie pomyliłam.
- Uważaj bo zacznę myśleć, że mnie śledzisz- usłyszałam tuż przy swoim uchu.
- Może tak jest?- spytałam i zeszłam z krzesła. Nie patrząc na niego, poszłam na parkiet. Oczywiście ruszył w ślad za mną. Był tak przewidywalny. Był tak naiwny. Nic nie mogło mnie ucieszyć bardziej niż jego słabości. Zaczęłam się poruszać w rytm muzyki. Moje kocie ruchy nie były mu obojętne. Po kilku sekundach poczułam jak kładzie ręce na moich biodrach. Przełknęłam ślinę i cieszyłam się, że w tej chwili nie widzi mojej twarzy, na której widniał ból i obrzydzenie. Pozwoliłam jednak by mnie dotykał, chodź jego dotyk palił mi skórę. Jego ręce były wszędzie w granicach przyzwoitości. Rozpoczął wędrówkę od brzucha a skończył na moich udach. Przycisnął mnie do siebie. Nasz taniec z boku mógł wyglądać jak taniec kochanków. Właściwie to było moim zamiarem. Rozpalić go do granic możliwości. I chodź przyszło mi to z wielkim trudem moje dłonie również miały kontakt z jego ciałem. Czułam jego oddech na swojej szyi. Postanowiłam skończyć zabawę. Bez uprzedzenia odepchnęłam go lekko od siebie i zginęłam w szalejącym tłumie. Próbował mnie dogonić, ale ludzie mu to uniemożliwili. Opuściłam klub jak najszybciej i łapiąc pierwsze taksówkę ruszyłam do domu. Kolejne, już trzecie zwycięstwo. Wpadł w moje sidła. Nikolayu Penchev za niedługo zostaniesz z niczym. A to wszystko dzięki mnie.

***
Cieszy mnie, że odebraliście pozytywnie coś co jest napełnione złością.
Dziękuje za tyle komentarzy :)
Mam nadzieję, że będzie Was jeszcze więcej.
Przepraszam za błędy, cały czas się uczę.
Pozdrawiam,
iluzjonistka

sobota, 15 sierpnia 2015

Iluzja pierwsza

   Rzeszów. Nienawiść to silne uczucie, które doprowadziło mnie aż tutaj. Zmieniłam się. Nie tyle wewnętrznie co zewnętrznie. Wszystko po to, żeby on mnie nie poznał. Długie brązowe włosy, zastąpiły krótkie, czarne, a na dodatek upiększone grzywką. Delikatny makijaż, musiał ustąpić zdecydowanie mocniejszemu. Zamiast stonowanych ubrań w mojej szafie znajdowały się rzeczy o wiele bardziej wyzywające i seksowne. Przestałam nosić wygodne buty, a w zamian zaopatrzyłam się w wysokie szpilki, bądź buty na koturnie. Jedyne sportowe buty ubierałam tylko po to by zadbać o ciało, na które on tak zwracał uwagę. Nie jadłam byle czego. Troszczyłam się o figurę, by moja sylwetka wyglądała pociągająco. Nie lubił jak kobieta była umięśniona. Przywiązywał ogromną wagę do wyglądu. Dlatego stałam się wszystkim tym, czego on pragnie, a zamierzałam udawać, że jestem kimś kogo nie może mieć.
   Kolejny krok- pierwsze spotkanie. Szłam w kierunku siłowni na której trenowała Asseco Resovia. Weszłam do środka, by zakupić karnet. Specjalnie ociągałam się z wyborem oferty, by on mógł mnie zobaczyć. Strach próbował dojść do głosu, ale zabiłam go w samym zarodku. Musiałam wypaść dobrze. Musiałam zapaść mu w pamięć.
   W końcu siatkarze zaczęli wychodzić. Przeczesywałam ich wzrokiem, jednego po drugim. Po kilku sekundach pojawił się ON. Nie zmienił się. Na twarzy gościł ten sam pewny siebie uśmieszek. Przybierał maskę skromnego, zagubionego chłopaczka. Miałam okazję się przekonać co się pod nią kryje. Gdy ktoś natrafił na te czekoladowe tęczówki, mógł się zapomnieć. Ja nie mogłam sobie pozwolić na jakiekolwiek skrupuły,
   Wzięłam głęboki oddech. Czas rozpocząć zabawę. Z głową podniesioną do góry, ruszyłam przed siebie pewnym krokiem. Robiłam za prawdziwą gwiazdę. Niemal wszyscy byli mną choć przez moment zaintrygowani. Jednak najbardziej zależało mi na tym jednym. Dopięłam swego. Dostrzegł mnie. Spojrzałam na niego spod przymrużonych powiek. Posłał mi swój uwodzicielski uśmiech. Odwróciłam głowę. Byłam pewna, że to zdezorientowało jego osobę. Nie był przyzwyczajony do oporu, a co dopiero odmowy.
   Po kupieniu karnetu opuściłam siłownię. Niemal czułam na swoim ciele jak odprowadzał mnie wzrokiem. Wszystko szło jak po maśle. Realizowałam punkt po punkcie założenia mojego planu. Czekałam na jego ostatni ruch. Usłyszałam jak drzwi się otwierają i w głębi duszy już celebrowałam swój pierwszy sukces.
- Zaczekaj!- krzyknął za mną, ale nawet nie zwolniłam. Resztkami silnej woli powstrzymałam triumfujący uśmiech.- No stój!- wyprzedził mnie i zagrodził mi drogę. Jego akcent- kolejna rzecz, na którą trzeba było uważać. Sprawiał, że wydawał się taki niewinny.
- O co chodzi?- spytałam, udając znudzenie.
- Jestem Nikolay. A jak tobie na imię?
- Do czego ci ta informacja potrzebna?
- Pomyślałem, że możemy się umówić. Zapraszam na kawę- zaproponował.
- Nie skorzystam, dziękuje- wyminęłam go i poszłam w swoją stronę.
- Kim ty jesteś?- spytał. Odwróciłam się i widziałam, że jest kompletnie zafascynowany moją osobą.
- Twoim najgorszym koszmarem- oznajmiłam z zarozumiałym uśmieszkiem. Puściłam oczko na pożegnanie i zniknęłam za zakrętem. Misja zakończona powodzeniem. Tej nocy bułgarski zawodnik będzie myślał tylko o mnie- o tej, która potrafiła mu odmówić. Bo im bardziej mnie nie mógł mieć, tym bardziej mnie chciał.

-----------------------------------------------------

Hej, hej ;)
Rozdziały będą krótkie. Tak samo jak blog. Mam nadzieję, że sie Wam spodoba. 
Wybaczcie wszelkie błędy.
Całuje
Wasza Iluzjonistka

czwartek, 13 sierpnia 2015

Prolog

   Zemsta. To uczucie teraz mną kieruje. Opanowało moje ciało bez reszty. Nie potrafię mu się oprzeć. Już nawet nie chce. Przestałam robić w życiu to co słuszne i dobre. Po co skoro przestało mi to przynosić satysfakcję?
   Kazali mi przebaczyć i zapomnieć. Powiedzieli, bym szła dalej. O nie... Nie mam zamiaru udawać silnej i łaskawej. Pragnę zadać tak wielki ból jaki on przysporzył mi. Chcę, by przez jeden krótki moment cierpiał równie mocno co ja. Nieważne do czego będę zmuszona się posunąć. Dopnę swego.
   Brzmi przerażająco? Desperacko? Możliwe, ale czuję, że tylko to przyniesie mi ulgę. Każda komórka mojego ciała buntuje się przeciwko czekaniu na sprawiedliwy los, który nigdy nie nadejdzie i karze mi działać. Więc co mi pozostało?
   Zniszczę go. Tak samo jak on zniszczył mnie. Od teraz nic nie jest prawdą, a wszystko jest iluzją.