Po pół godzinie zmieniłam urządzenie, by popracować nad poszczególnymi partiami ciała, które całe było mokre od wysiłku. Czułam jak pracują wszystkie mięśnie. Gdy ćwiczyłam brzuch zaczęli pojawiać się siatkarze. Ich spojrzenia rzucane w moim kierunku po raz kolejny uświadomiły mi, że facet zawsze pozostanie tylko facetem. Nie przerwałam ani na moment swoich czynności, kiedy zobaczyłam jego. Ponownie ten sam schemat: pierwsze tylko rozejrzenie się po obiekcie, następnie dostrzeżenie mnie i utkwienie w mojej osobie wzroku. Jednak jego spojrzenie było inne, bardziej intensywne. Wpatrywał się jak dziecko, któremu dano lizaka. Musiałam zapanować nad uśmiechem triumfu i zabić go w zarodku, gdy zbliżał się do mnie.
- Znowu się spotykamy- zaczął rozmowę.
- Nie da się ukryć- odpowiedziałam.
- Zdradzisz mi w końcu swoje imię?- spytał, a ja podniosłam się z miejsca.
- Nie będzie ci ono potrzebne- oznajmiłam i ruszyłam w stronę swojej torby treningowej. Mijając go poczułam jak jego dłoń przesuwa się po moim udzie. Miałam ochotę się wzdrygnąć, ale musiałam zachować pozory. Zabierając swoje rzeczy usłyszałam rozmowę jego kolegów z drużyny.
- Czyli o której dzisiaj w klubie?
- O 20. Przyjdź będą wszyscy.
Nie słuchałam ich dalej. W głowie już miałam kolejny plan jak doprowadzić Pencheva na skraj szaleństwa. W szatni wzięłam szybki prysznic i wyszykowana na " seks bombę " opuściłam siłownię. Poszłam do redakcji, by napisać krótki artykuł. Cała drżałam od podekscytowania. Los mi sprzyjał.
O godzinie 21 dopiero wyszłam z mieszkania. Wsiadłam do czekającej pod blokiem taksówki, która miała mnie zawieźć do odwiedzanego przez rzeszowskich siatkarzy klubu. Poświęciłam trochę czasu, by dowiedzieć się, który to lokal, ale udało się. Już na zewnątrz słychać było muzykę. Wchodząc do środka moją głowę zaatakował hałas dobiegający z głośników. Wiedziałam, że mój cel będzie w vipowskiej loży. Siedział znudzony rozglądając się po parkiecie. Szukał swojej ofiary, nieświadomy, że ktoś poluje na niego.
Usiadłam przy barze i zamówiłam drinka. Miałam pewność, że mnie dostrzeże i nie powstrzyma się przed podejściem. I tym razem się nie pomyliłam.
- Uważaj bo zacznę myśleć, że mnie śledzisz- usłyszałam tuż przy swoim uchu.
- Może tak jest?- spytałam i zeszłam z krzesła. Nie patrząc na niego, poszłam na parkiet. Oczywiście ruszył w ślad za mną. Był tak przewidywalny. Był tak naiwny. Nic nie mogło mnie ucieszyć bardziej niż jego słabości. Zaczęłam się poruszać w rytm muzyki. Moje kocie ruchy nie były mu obojętne. Po kilku sekundach poczułam jak kładzie ręce na moich biodrach. Przełknęłam ślinę i cieszyłam się, że w tej chwili nie widzi mojej twarzy, na której widniał ból i obrzydzenie. Pozwoliłam jednak by mnie dotykał, chodź jego dotyk palił mi skórę. Jego ręce były wszędzie w granicach przyzwoitości. Rozpoczął wędrówkę od brzucha a skończył na moich udach. Przycisnął mnie do siebie. Nasz taniec z boku mógł wyglądać jak taniec kochanków. Właściwie to było moim zamiarem. Rozpalić go do granic możliwości. I chodź przyszło mi to z wielkim trudem moje dłonie również miały kontakt z jego ciałem. Czułam jego oddech na swojej szyi. Postanowiłam skończyć zabawę. Bez uprzedzenia odepchnęłam go lekko od siebie i zginęłam w szalejącym tłumie. Próbował mnie dogonić, ale ludzie mu to uniemożliwili. Opuściłam klub jak najszybciej i łapiąc pierwsze taksówkę ruszyłam do domu. Kolejne, już trzecie zwycięstwo. Wpadł w moje sidła. Nikolayu Penchev za niedługo zostaniesz z niczym. A to wszystko dzięki mnie.
***
Cieszy mnie, że odebraliście pozytywnie coś co jest napełnione złością.
Dziękuje za tyle komentarzy :)
Mam nadzieję, że będzie Was jeszcze więcej.
Przepraszam za błędy, cały czas się uczę.
Pozdrawiam,
Mam nadzieję, że będzie Was jeszcze więcej.
Przepraszam za błędy, cały czas się uczę.
Pozdrawiam,
iluzjonistka